Pierwsze 3 punkty w rundzie wiosennej na swoim koncie zapisali juniorzy młodsi, którzy prowadzeni przez Sebastiana Świerzbińskiego wygrali wyjazdowe spotkanie ze Sportowcem Modliczanka.
Sportowiec Modliczanka – NKP Podhale 1:4 (1:0)
Bramki dla Podhala: Łukasz Artur 2, Kacper Dul, Kamil Krasoń
Podhale: Dzioboń – Burkat, Chowaniec, Zubek Sz, Kowalczyk K, Krasoń ( 55 Remiasz ), Fedor, Palider ( 73 Knurowski ), Słaboń ( 65 Dul ), Ryś ( 46 Łukasz A. ), Jankowski ( 46 Łukasz M.)
Komentarz trenera Sebastiana Świerzbińskiego:
To był mecz, w którym zagraliśmy w naszym optymalnym składzie – i od razu było to widać na boisku. Początek spotkania to spokojna obserwacja przeciwnika, pierwsze 10 minut upłynęło raczej pod znakiem cierpliwego czekania na swoją szansę. Umiejętnie stosowany pressing przyniósł nam kilka dobrych okazji, które kończyły się w obrębie pola karnego rywali – brakowało jedynie chłodnej głowy w kluczowych momentach. Z minuty na minutę coraz wyraźniej zaznaczaliśmy swoją przewagę. W 20. minucie, po bezpośrednim strzale z rzutu rożnego, bramkę zdobył Kamil Krasoń! To dodało nam odwagi – zaczęliśmy atakować śmielej, ale niestety zmarnowaliśmy kilka znakomitych okazji. Brakowało tej przysłowiowej kropki nad “i” w pierwszej połowie. Gospodarze ograniczali się jedynie do stałych fragmentów gry, bez większego zagrożenia z ich strony. W drugiej połowie na boisku pojawili się bracia Łukaszowie. Po jednej z ich akcji Artur podwyższył na 2:0. Chwilę później gospodarze, po jednej z nielicznych akcji, zdobyli bramkę kontaktową. Mieliśmy wtedy trudny moment – przez około 10 minut musieliśmy przetrwać napór rywali. W 70. minucie gospodarze otrzymali czerwoną kartkę, co dało nam większą swobodę w grze. Stworzyliśmy wtedy trzy stuprocentowe, a nawet “dwustuprocentowe” okazje. Dziś koncentracja była obecna do ostatniego gwizdka. W 88. minucie, po indywidualnej akcji Artura Łukasza, bramkę zdobył Kacper Dul. Kropkę nad „i” postawił Artur w doliczonym czasie gry – minął pięciu zawodników i w sytuacji sam na sam ustalił wynik meczu na 4:1. Podsumowując: zasłużone zwycięstwo, chyba nawet w najmniejszym możliwym wymiarze. Dziś postawiliśmy na intensywność – zarówno w działaniach indywidualnych, jak i zespołowych. Każdy zostawił serce na boisku, co przełożyło się na końcowy rezultat.