Szkoleniowiec Podhala Nowy Targ podsumował zakończoną rundę wiosenną sezonu 2022/2023. Wypowiedział się też na temat swojej przyszłości w klubie.
Zrealizowany cel, to zdanie które najlepiej oddaje zakończony sezon ?
– Wynikowo na pewno. Cel podstawowy jaki przed nami postawiono zimą, kiedy przejęliśmy drużynę osiągnęliśmy, więc zadanie zostało wykonane. Generalnie cała ta runda była w wielu momentach trudna. Pokazaliśmy w niej różne oblicza. Na pewno jestem zadowolony z tego jak ten zespół się rozwijał, jak dojrzewał przede wszystkim w kwestii zadaniowo-taktycznych. Motorycznie także wyglądaliśmy bardzo dobrze i to od pierwszego do ostatniego spotkania.
Analizują tylko rundę wiosenną, zajęliście 8 miejsce w tabeli. To wynik adekwatny do potencjału pana zespołu ?
– Na pewno nie. 3 lub 4 punkty więcej i wskoczylibyśmy na podium, które na pewno w większym stopniu oddawałoby możliwości tego zespołu. Sami jednak sobie jesteśmy winni, bo potraciliśmy punkty w meczach, w których nie powinno się nam to przytrafić
Przed startem rundy wiosennej przekonywał pan że sytuacja w tabeli nie jest zła. Tymczasem niemal do ostatniej kolejki walczyliśmy o utrzymanie. Było więc trudniej niż pan zakładał?
– Mówiłem, że sytuacja Podhala w tabeli jest komfortowa patrząc z perspektywy drużyn, które wcześniej przejmowałem w podobnych okolicznościach. Czy było trudniej niż się spodziewałem? Nie wiem. Ciężko ocenić. Tak jak wspomniałem, była to bardzo nierówna runda w naszym wykonaniu. Dobre mecze przeplataliśmy słabszymi. Nie mogliśmy złapać serii, która na pewno pomogła by wskoczyć na odpowiednie tory.
Wygrany 5:0 mecz w Wiązownicy, który był obciążony dużym ciężarem gatunkowym, był najlepszym meczem pana zespołu w tej rundzie?
– Na pewno w dużym stopniu tak. Udźwignęliśmy go przede wszystkim mentalnie. Byliśmy do niego odpowiednio przygotowani, w czym dużą rolę odegrał zarząd klubu, który przystał na naszą prośbę by wyjechać na ten mecz już dzień wcześniej. A jeżeli chodzi o jego przebiegu to przede wszystkim wyszła w nim indywidualna jakość zawodników.
A gdybyśmy mieli wskazać najgorszy mecz pod pana dowództwem to były to mecz ze Stalą Stalową Wola?
– Nie. Oczywiście wiem że większość patrzy na ten mecz przez pryzmat dwóch czerwonych kartek dla rywala, czego nie zdołaliśmy wykorzystać, ale myślę że znajdą się też tacy którzy przyznają mi rację jak powiem, że wcale nie był to dla nas handicap. Stało się to już przy wyniku 0:1, co spowodowało że przeciwnik zamknął się na własnej połowie i skupiał się już tylko na tym by „kraść” czas. Jeżeli miałbym wskazać moim zdaniem najgorszy nasz mecz to ten w Radzyniu Podlaskim z Orlętami, na który po prostu jak to się mówi „nie dojechaliśmy”.
W jednym z wywiadów powiedział pan, że 3 liga jest najtrudniejszą ligą ze wszystkich. Dzisiaj pan to potwierdzi?
– Zdecydowanie tak. W przeszłości już przez 9 kolejnych lat pracowałem na tym poziomie. Znam tę ligę od podszewki. Ta liga to taka mieszanka zawodników tzw. wyrobników oraz zawodników o dużej kulturze gry, z doświadczeniem w wyższych ligach. Do tego dochodzi różnorodność boisk na jakich przychodzi nam grać. W jednym tygodniu grasz na kilkutysięcznym stadionie wypełnionym kibicami, czujesz atmosferę wielkiej piłki, by tydzień później rywalizować na boisku w szczerym polu i w klimacie bardziej festynu niż meczu ligowego. Oczywiście ktoś powie, że na tym poziomie trzeba już być profesjonalistą, ale każdy kto grał w piłkę wie że takie błahe czynniki nie raz mają duże znaczenie jeżeli chodzi o przygotowanie do meczu.
Porozmawiajmy o pana przyszłości jako trenera Podhala. Jak to wygląda to na tę chwilę, bo w mediach pojawiły się informacje że żegna się pan z tą funkcją…
– Rozmowy się toczą. W pierwszym momencie gdzieś te nasze wizje budowy zespołu na kolejny sezon mocno się różniły, ale teraz mogę powiedzieć, że jesteśmy blisko porozumienia. Myślę że w ciągu kilku dni wszystko będzie jasne.
Dobrze się panu pracuje w Podhalu?
– Tak. Inaczej w ogóle bym nie rozważał kontynuacji pracy tutaj. Przede wszystkim mamy świetny sztab, chyba najlepszy z jakim miałem okazję współpracować. Świetnie się dogadujemy. Także współpraca z zarządem układa się bardzo fajnie. Jest też “chemia” między sztabem a drużyną, więc na prawdę nie ma na co narzekać.
Zakładając, że dalej będzie pan szkoleniowcem Podhala, przewiduje pan dużo zmian w kadrze?
– Rewolucji na pewno nie będzie. Myślę że w 70 procentach zespół się nie zmieni. Mamy trzon zespołu, który trzeba utrzymać. Część zawodników na pewno dostanie wolną rękę w poszukiwaniu klubu. W ich miejsce będziemy chcieli kogoś pozyskać. Także tyczy się do grupy młodzieżowców. Tutaj także tutaj będziemy chcieli wzmocnić rywalizację.
Wyobraża sobie pan zespół bez Huberta Antkowiaka, który z pewnością po takiej rundzie na brak ofert nie będzie narzekał…
– Zobaczymy, nie ma co gdybać. Wielki szacunek i brawa dla Huberta za wynik jaki osiągnął i w efekcie koronę króla strzelców. Decyzja co do przyszłości należy do niego. Mam jednak nadzieję że weźmie pod uwagę fakt, że to tutaj ma bardzo mocną pozycję, że pełnił rolę kapitana tego zespołu i brał za niego odpowiedzialność.
Rozmawiał Maciej Zubek